Możliwość kontrolowania składu oraz pochodzenia żywności i troska o najbliższych to główne przesłanki do tego, że myślimy o założeniu własnego ogródka. Jednak natychmiast pojawiają się pytania: Czy wystarczy mi miejsca na uprawę? Z jakimi wydatkami muszę się liczyć? Jak bardzo wprowadzenie nowego elementu do mojego domu zaburzy jego funkcjonowanie? Jak będzie się zmieniał mój ogród wraz z upływem czasu?
Pytania te są bardzo na miejscu, ponieważ w warunkach zabudowy miejskiej żyjemy w ściśle określonej sferze mieszkalnej. Coraz częstszym zabiegiem stosowanym przez architektów jest pozbywanie się wewnętrznych ścian mieszkań, celem „otwarcia” na siebie poszczególnych pomieszczeń i stworzenia iluzji otwarcia i przestrzeni. Zabieg ten niesie jednak ze sobą konieczność „udostępnienia” osobom postronnym tych sfer naszego życia, które dotąd uważaliśmy za prywatne. Uprawa roślin (jadalnych lub ozdobnych), od nasionka, często kojarzy się z nieporządkiem w początkowej fazie przygotowania sadzonek. Chyba każdy z nas próbował kiedyś „podkiełkowywać” rzodkiewkę czy bazylię w pojemnikach po jogurcie, i ustawiał całą ich baterię na parapecie lub blacie kuchennym, prawda? Oczywiście taka forma spędzania czasu bardzo dobrze o nas świadczy, ale jak zareagują na taką „wystawę” nasi goście? Pytanie to nabiera nowego wymiaru, jeżeli pracujemy w domu, i odwiedzają nas potencjalni partnerzy biznesowi.
Znalezienie równowagi pomiędzy funkcjonalnością i estetyką to problem, który spędza sen z powiek architektom, a rynek profesjonalnych usług w zakresie projektowania budynków, wnętrz i ogrodów w zgodzie z najnowszymi trendami oraz zapewniający mieszkańcom i użytkownikom nowych przestrzeni jak najlepszy kontakt z naturą stale się rozwija. Jednak istnieją odpowiednie rozwiązania.
W takiej sytuacji znakomicie sprawdzają się rozwiązania z dziedziny hydroponiki. Na przykład domowe mini-szklarnie Green Farm. To niewielkich rozmiarów urządzenia o intuicyjnej obsłudze i przyjaznym interfejsie, które – w myśl wielowiekowych tradycji ogrodnictwa – łączą w sobie estetyczny wygląd, cenne walory edukacyjne oraz praktyczne zastosowanie jako źródła zdrowych, świeżych warzyw i ziół, których smak doceni nawet najbardziej wybredny smakosz.
Przede wszystkim niepowtarzalną szansę na zrealizowanie naszych marzeń o wydajnym, czystym i estetycznym ogrodzie domowym. Warzywa uprawiane w Green Farmie, na pożywce wodnej, bez użycia gleby i z minimalnym dodatkiem nawozu, zostały przebadane przez niezależne instytucje, sprawdzające zawartość metali ciężkich i związków azotu w żywej masie roślinnej. Rezultaty badań jasno wykazują, że rośliny z upraw hydroponicznych zawierają wielokrotnie mniej szkodliwych dla zdrowia substancji, niż warzywa wyhodowane metodą „konwencjonalną”. Jest to kolejny argument za odejściem od prowizorycznych doniczek.
Hydroponika pozwala na kontrolowanie ilości i kosztu surowców (wody, odżywek, nawozów i energii elektrycznej) potrzebnych do prawidłowego rozwoju roślin o wiele lepiej, niż tradycyjne formy rolnictwa. Jest to idealna forma ogrodnictwa domowego dla osób, które pragną zachować kontrolę nad swoimi plonami, a nie mają dostatecznie dużej wiedzy specjalistycznej na temat uprawy roślin. Powiedzmy sobie szczerze: przyszłość już się zaczęła, a my powinniśmy zakreślać dla siebie szerokie horyzonty myślowe, i poświęcać więcej czasu na myślenie o tym, w jakim stanie znajdzie się Ziemia gdy nasze dzieci i wnuki będą dorosłe. A do tego jeszcze mając domu hydroponiczny ogródek, możemy w każdym chwili uszczknąć sobie listek świeżej, aromatycznej sałaty. Osobiście nie widzę złych stron tej sytuacji…